Ogromnie boli myśl o chwili,
w której nie będzie już następnych dni.
— Jostein Gaarder
Cała dygotała. Myśl o
miłości na wyciągnięcie
ręki, miłości
stojącej tuż przed nią, tak blisko, bliziutko jak nigdy dotąd,
była piękna. Ale myśl o miłości,
która za godzinę miała odejść wraz z nią, brutalnie przywracała
do rzeczywistości. Cięła niczym
najostrzejsze słowa, gwałtownie uświadamiające
nieuniknioną stratę; to, co jeszcze nie nadeszło.
Ale
nie mogła tego wiedzieć. Nie mogła być pewna, choć widziała
wyraźnie: posłankę bogini Shi odzianą w najczarniejsze szaty,
wiecznie dzierżącą narzędzie
żniw oraz cicho tykający zegarek, trzymany w kościstej, chłodnej
dłoni.
Tik-tak. Tik-tak. Tik-tak.
Upiór
w najprawdziwszej postaci. Cierpliwie czekał. O d l i c z a ł.
Owiany mrokiem, tajemnicą... samotnością? Czy Śmierć czuła się
samotnie, kiedy po dotknięciu kogokolwiek
zabierała duszę wprost do Krainy Umarłych? Czy
Śmierć znała Życie? Miłość?
— Jesteś przemoczona.
Słowa Sasuke dotarły do niej
z opóźnieniem. Cały czas uporczywie wpatrywała się w zaciemniony
kąt pokoju, początkowo niepewna tego, czy ktoś trzeci nie zamierza
podsłuchiwać tę intymną dla Sakury rozmowę.
— Bo pada — wydukała w
końcu. Szybko uświadomiła sobie swoją głupotę; posiadłość
wyposażono przecież w okna, wobec tego pogoda była jak najbardziej
widoczna.
— Dlaczego nie wzięłaś ze
sobą parasolki?
— Nie pomyślałam,
zapomniałam. Spieszyłam się. — Delikatne rumieńce oblały twarz
dziewczyny. — Tak chciałam z tobą porozmawiać zanim... Już ci
mówiłam; tęskniłam.
Nieśmało przeniosła
spojrzenie na ukochanego. Nawet nie mogła wyobrazić sobie, co
siedziało wewnątrz niego, kiedy niemal pochłaniał ją wzrokiem.
Jego twarz pozostawała bez wyrazu.
— Wiem.
Jedna myśl, która
niespodziewanie wybiła się z głębi głowy Sakury, niemal ją
spiorunowała. Chęć wypowiedzenia tych słów na głos
dosłownie przyprawiała o mdłości, a serce dziewczyny jakby
podeszło do gardła.
— Kocham cię, Sasuke-kun —
wypaliła szybko, głośno, zarazem stawiając krok. Jej oddech
przyspieszył; stres dał o sobie znać. Skręcało ją w żołądku.
— Kocham cię. Nawet nie wiesz, jak bardzo. Czekałam, cały czas
czekałam. Tak strasznie żałuję, że...
— Dlatego trzymałem się z
daleka — wciął się. — A ty z tym swoim głupim uporem
próbowałaś dalej. Tak, to prawda. Naruto o wszystkim mi
powiedział. O truciźnie.
Czuła łzy pod powiekami.
Zdawał sobie sprawę z tego,
że nie zostało jej wiele czasu, a mimo to...
— Dlaczego? — Głos Haruno
załamał się. Nie potrafiła opanować tego, co wewnątrz niej
tworzyło istną burzę.
— Przecież wiesz —
odpowiedział nijako; a Sakura nie lubiła takich odpowiedzi. Posłała
mu zirytowane spojrzenie spod zmarszczonych brwi. — Już raz
mówiłem o tym młotkowi. Nie chcę patrzeć, jak moi bliscy
umierają.
Nastała cisza, w której
oboje kontemplowali rzucone z zadziwiającą łatwością słowa.
Słowa dla Sakury będące czymś ważnym, w wykonaniu Sasuke
aż nazbyt osobiste. Do pokoju przez uchylone okno wdarł się wiatr;
poniósł niegłośny szloch dziewczyny, tonący wśród odgłosu
deszczu.
Od wielu pokoleń zapominano o
bogach, którzy podarowali życie, świat i miłość. W takiej
chwili dla Sakury Haruno stawało się to zrozumiałe — ponieważ
bogowie również odbierali. Z jakiego powodu, jeżeli wiedzieli czym
była s t r a t a, znali ją, obserwowali?
Dlaczego pozwalali ludziom na jej poznawanie i odczuwanie?
— Sasuke-kun... Tak
właściwie to chciałam cię o coś poprosić — zaczęła, z
pozoru pozbawiona pewności siebie. Być może w istocie tak było,
lecz wciąż odnajdowała w sobie jej pokłady i nie omieszkała z
nich skorzystać. — Zostań w wiosce. Albo przynajmniej wróć, ale
już na stałe. Tu nadal jest Naruto i on również czeka, a Konoha
to twój dom. To miejsce zawsze będzie stało dla ciebie otworem. I
ty go potrzebujesz. Tego ciepła; rodziny, którą tworzą bliskie
osoby.
Nie odpowiedział. Zamiast
tego spuścił wzrok, jakby nie potrafił dźwignąć jej
zdeterminowanego spojrzenia. Obserwowała go uważnie, zapamiętywała
każdy szczegół — roztargane, czarne włosy; przebiegającą
między brwiami zmarszczkę; zaciśnięte usta; kontrastującą z
ciemnym ubraniem cerę — ale nie dopatrzyła się potwierdzenia.
Może po prostu nie obeszła go jej prośba, ale nie chciał tego
okazać?
Niemniej patrzyła na niego
dalej, bo nie wyobrażała sobie odejść bez jego obrazu przed
oczyma; bez obrazu długo wyczekiwanej miłości. Bała się
wyobrażenia o śmierci, ale jeżeli w Krainie Umarłych miała
zachować pełną świadomość, chciała go pamiętać i kochać
przez wieki.
Wtedy naszedł ją pomysł;
szalony i niedorzeczny — głośno wołające pragnienie, tak dawno
uśpione i odrzucone. Wraz z nim czaiły się wątpliwości, ale chęć
poczucia tego, o czym od lat marzyła, okazała się silna. Zbyt
silna w obliczu ostatniej, niepełnej już godziny, która jej
została.
— M-mogę prosić cię o
jeszcze jedną rzecz? — Spojrzenie Sakury stało się rozbiegane, a
na jej policzki wtargnęły ogromne rumieńce, większe niż
dotychczas. Wtedy Sasuke wbił w nią ciemne jak noc oczy. Czuła, że
brakowało jej powietrza. — Pocałuj mnie.
Haruno umknęło zmieszanie na
twarzy chłopaka. Sama przez parę sekund nie mogła wyjść z
podziwu i nie wierzyła, że w ogóle te słowa opuściły jej krtań.
Czuła uginające się kolana i wstyd, który wtargnął nieproszony
do jej umysłu. Wystarczyła chwila, aby kunoichi zrozumiała, jak
absurdalne było takie posunięcie. Usłyszała skrzypnięcie podłogi
i niemal zapadła się pod ziemię.
Zrobił to.
Stali razem, we dwoje, blisko
jak nigdy, spowici półmrokiem pochmurnego popołudnia. Całował ją
— tak, jakby próbował coś przez to powiedzieć. Całował ją —
tak, jakby robił to codziennie, zupełnie swobodnie, tak zwyczajnie.
Całował ją — tak, jakby miała zaraz przeminąć, rozpłynąć
się i już nie powrócić, właściwie tylko muskał jej usta,
delikatnie i ostrożnie.
I przestał. Powoli odsunął
twarz, a Sakura aż jęknęła, kiedy nie czuła już jego warg na
swoich. Dopiero wtedy poczuła, że jego ręka obejmowała ją w
talii i niespodziewanie poczuła znajome, przyjemne mrowienie w
podbrzuszu — to, które nieraz towarzyszyło jej, gdy myślała o
Sasuke.
— Z tych ubrań aż kapie.
Zdejmij je.
Nie musiał powtarzać;
nieśpiesznie sięgnęła suwak i rozpięła bluzę. Zsunęła ją z
wilgotnych ramion, a ta z ciężkością opadła na podłogę. Wtedy
uwagę Sakury przykuły palce Uchihy, podciągające jej koszulkę do
góry.
To był moment.
Dreszcz podniecenia przeszył
ich oboje, kiedy pozbawił dziewczynę bluzki i wpił się w jej
usta, tym razem mocno, wręcz brutalnie. Zajęczała, przyciśnięta
do ciała Sasuke. Ręce zarzuciła na jego szyję. Chciała czuć tę
bliskość, o której od tak dawna śniła; miłość, na którą
czekała przez lata. Westchnienia Sakury niosły się wokół, kiedy
dłoń ukochanego sunęła po jej ramionach, talii, udach, rozpalając
do granic. Ekscytacja narastała, tłumiąc początkowe skrępowanie.
Uchiha przygryzł wargę dziewczyny, ciągnąc za nią delikatnie, a
następnie zszedł żarliwymi pocałunkami na szyję, znacząc
poszczególne skrawki skóry.
Pragnęła w i ę c e j.
Płaszcz mężczyzny zsunął
się z szerokich ramion, aby po chwili spocząć na ciemnych
panelach. Sasuke raz jeszcze musnął wargi Sakury. Później ich
oczy spotkały się. Dziewczyna przez zaledwie sekundę mogła
uchwycić pożądanie w czarnych tęczówkach, zanim szybko pchnął
ją na łóżko. Zamruczała, kiedy pochylił się nad nią,
spragniony jej ust.
— Tak bardzo tęskniłam —
szeptała w przerwach od mokrych, palących pocałunków. Nie od razu
spostrzegła, że silna dłoń sprawnie rozpięła jej spodnie, a
następnie zsunęła je z bioder. Nie pozostała dłużna;
natychmiast sięgnęła koszulę Uchihy, podciągnęła i rzuciła
gdzieś w kąt. Czuła jego palce kreślące okręgi po wewnętrznej
stronie ud i niemal zawirowało w jej głowie, gdy otarły się o
wrażliwsze miejsce. Cicho jęknęła.
Chciała, aby ta chwila trwała
w i e c z n o ś ć. Aby
mogli powtarzać to zawsze, kiedy mieliby na to ochotę. Chciała
obdarowywać go miłością przez resztę lat, trzymać w ramionach,
nie puszczać i nie myśleć o Śmierci czającej się nieopodal.
Tik-tak. Tik-tak. Tik-tak.
K o c h a ł a g o.
Sasuke przejechał językiem
wzdłuż szyi Sakury, kończąc wędrówkę między jej piersiami.
Pozostawił na nich czerwone ślady, które zakrył dłonią, masując
biust dziewczyny. W tym samym momencie wcisnął nogę między jej
uda i nieśpiesznie otarł się o krocze. Haruno, odchyliwszy głowę,
gwałtownie wciągnęła powietrze. W pokoju rozlegały się coraz
głośniejsze westchnięcia.
Drżeli
z podniecenia, ich serca biły szybko, byli spragnieni siebie.
Jednym
ruchem rozpiął stanik
Sakury, a ta drgnęła, wciąż
odurzona pieszczotami.
Rumieniec na twarzy dziewczyny powiększył się, kiedy została
w samych figach.
— Spokojnie
— usłyszała kojący głos; ukochany, czuły. Pełen żądzy.
W
końcu się przemogła i ręką sięgnęła ku rozporkowi Sasuke.
Również jego spodnie szybko wylądowały na podłodze, a kiedy
poczuła palce chłopaka
w
swojej
bieliźnie,
głośno zajęczała.
Mrowienie w podbrzuszu Sakury
wzmogło się, przyprawiając ją o gęsią skórkę. Niemal
poderwała się z miejsca, kiedy zorientowała się, że jej dłoń
sunęła po nabrzmiałym penisie Uchihy.
Tak dobrze. Tak
c u d o w n i e.
Przygryzła wargi, kiedy w
końcu zsunął z niej ostatnią część garderoby. Szybko pozbył
jej również siebie.
— Jesteś pewna?
Zostało
jej już zdecydowanie
mniej czasu niż godzina. Z trudem powstrzymała się, żeby nie
zerknąć na tykający zegarek; nie chciała wiedzieć, ile minut
miała.
Tak niewiele.
Na wszystko.
Na miłość. Na niego. Na
nich razem.
Zdecydowana, przepełniona
najsilniejszym uczuciem, pokiwała głową. Ze stresem przełknęła
ślinę, nim rozsunął jej nogi. Wciąż oszołomiona, czekała na
niego zniecierpliwiona, a przecież była naga — pierwszy raz w
życiu w całej okazałości przed mężczyzną.
A jeśli zrobię coś nie
tak?
— B-będzie bolało?
Poczuła dotyk jego dłoni
między udami.
— Prawdopodobnie.
Zagłuszyła myśli głośnym
jękiem, w chwili, w której wszedł nią, delikatnie, starając się
zachować ostrożność. Czujnym okiem obserwował reakcję
dziewczyny.
Bolało.
Cholernie, ale dla Sakury pozostawało to bez znaczenia; tak bardzo
kochała Sasuke, chciała być jego, tylko i wyłącznie, już na
z a w s z e. Zacisnęła
pięść na pościeli, czując go w sobie, czując powolne, zmysłowe
ruchy. Żar rozsadzał ją od środka, gdy całowała go namiętnie i
łapczywie. Przyśpieszyli,
kiedy ból zmalał, a jęki i westchnienia coraz
bardziej wypełniały
sypialnię. Krew burzyła się
w ich żyłach, gotowała, a fala ekstazy zalała ich ciała. Nie
trwało to długo, aż Sasuke
w niej doszedł. Później pieścili się jeszcze przez długie minuty, nawzajem doprowadzając się do szaleństwa.
Opadli
na siebie zdyszani,
spoceni i przepełnieni burzą emocji. Pożądanie
wciąż unosiło się w powietrzu, a oni całowali się w
zapomnieniu. W końcu jednak
zaprzestali. Uchiha wyszedł
z niej i położył się obok. Przypatrywali
się sobie nawzajem w ciszy.
Na twarzy dziewczyny błąkał
się spokojny uśmiech.
— Sakura.
Otuliła jego policzek swoją
ciepłą dłonią, masując delikatnie.
— Witaj
w domu, Sasuke-kun — wyszeptała. W
tym momencie czas stracił dla niej na znaczeniu. Żałowała, że
nie zostało go wiele, owszem, ale cieszyła ją ta krótka chwila,
której oddała się całkowicie. Wtedy
poczuła dwa palce na czole.
— Wróciłem — powiedział,
patrząc w zielone oczy.
Ułożywszy się wygodniej, z
trudem powstrzymała łzy. To, co miało się niebawem wydarzyć,
przytłaczało ją i przerażało. Miłość będąca tuż
obok nie pokrzepiała, ponieważ myśl o jej utracie przeszywała na
wskroś. Tak długo czekała. Czekała, aby za chwilę się pożegnać.
Zniknąć bezpowrotnie niczym wszystkie krople deszczu zewsząd
zalewające świat.
— Ubiorę się —
powiedziała cicho. Wygramoliwszy swoje drobne ciało z rzuconej byle
jak pościeli, Sakura wsunęła na siebie bieliznę. Wtedy głos
zabrał Sasuke, nakazując jej założenie suchych ubrań z szafy;
nie oponowała. Już po chwili stała przed nim, okryta jasną,
zdecydowanie za dużą koszulą, i z zainteresowaniem przyglądała
się ubierającemu chłopakowi. Nawet już nie odczuwała skrępowania
— a przecież dopiero mu się oddała, pierwszy raz w życiu. Na
samą myśl o tym w brzuchu poczuła wzbijające się do lotu motyle.
Do wyjątkowo burzliwego lotu.
Wciąż jednak zadawała sobie
pytanie. Niedotyczące, jak mogłoby się wydawać, jej losu ani
godziny szesnastej siedemnaście. Pytanie, a zarazem prośbę,
kierowała do Taiyō. Kunoichi
z całego serca pragnęła, żeby bogini
każdego dnia dbała o świecące nad
Sasuke słońce; aby ciemność nigdy
nie powróciła.
Sakura
jeszcze przez chwilę obserwowała surowość wnętrza, jednocześnie
bawiąc się dłońmi, zanim zaproponowała powrót do łóżka. Ku
jej zaskoczeniu, ukochany objął ją prawą ręką. Skórę miał
rozgrzaną, bladą, a dotyk przyjemny i ciepły; powolnymi ruchami
głaskał dziewczynę po ramionach, twarzy, co jakiś czas wplątywał
palce w różowe włosy.
Idylla
nie trwała jednak wiecznie.
Czekała
— cierpliwa, wygłodniała, czająca się po kątach. Zimna,
przebiegła, bezwzględna. Gorzka w swej słodyczy Kostucha. Okrutna
bestia
o wielu twarzach — jakże błogich i ponurych, pełnych goryczy.
Czas
jakby się zatrzymał. Tak zupełnie, po prostu; ale sekundy przecież
płynęły, wciąż i wciąż, bez końca.
Tik-tak.
Tik-tak. Tik-tak.
Mrok
towarzyszył jej najpewniej od urodzenia; to nim emanowała, kiedy z
ekscytacją odliczała. Kiedy zbierała żniwa, spełniała
się w śmiercionośnym przeznaczeniu, oddawała ulubione zdobycze
swojej Pani — Shi, bogince witającej u bram Krainy Umarłych.
Duet
doskonały.
Zabójczy
w swej prostocie, bowiem nie było takiej siły, która stanęłaby
im na drodze. Chyba, że okazałyby litość — a okazywały ją
rzadko. Zbyt rzadko, aby ktokolwiek śmiał mieć nadzieję. Ale w
Sakurze wciąż się tliła. Ten cień szansy, mówiący jej, że
mogłaby przeżyć. Zostać Ósmą.
— Boję
się — wyznała. — I nawet nie wiem, czy bardziej
tego, co mogłabym spotkać po drugiej stronie czy tego, że w
ogóle
odejdę. — Zacisnęła pięść na kołdrze, drugą
dłonią obejmując Sasuke w pasie. Wtuliła
się w
jego klatkę piersiową, przyciskając
twarz do policzka chłopaka i
wdychając męski zapach, zapach
miłości,
a Uchiha przyciągnął
ją do siebie mocniej.
— Nie
bądź irytująca — syknął. — Nie wiemy nawet, czy na pewno do
tego dojdzie. Jeszcze niczego
nie wiemy, nie
możemy być pewni.
— Łagodnie przeczesywał jej włosy. — Śpij, Sakura. Po prostu
śpij.
W rzeczy
samej, nie mogli być pewni. Dziewczyna nie mogła być pewna również
jeszcze jednej rzeczy — zbyt absurdalnej, aby mogła okazać się
prawdą. Nie mogła jednak pozbyć się wrażenia, że cały czas
czuła coś mokrego, na policzku, co wcale nie wypływało spod jej
powiek.
Łzy?
Nie
odważyła się zerknąć wyżej, aby sprawdzić, czy to
wyobraźnia spłatała jej figla. Chyba nawet nie chciała wiedzieć.
Zamiast tego zamknęła oczy, nabierając dużą dawkę powietrza do
płuc; zmęczenie wypełniło jej ciało. Ostatecznie,
nim dziewczynę zmorzył sen, podziękowała bogom. Nie za zbliżające
się odebranie życia, a za śmierć w objęciach miłości. Śmierć
najpiękniejszą ze wszystkich.
Zegar
tykał, minuty mijały, a dwoje kochanków pogrążonych było w
sennych marzeniach.
Poźniej
już nikt nie liczył czasu.
K O N I E C G O D Z I N Y S Z Ó S T E J
Od
autorki:
Pssst, tak tylko przypominam, że przed nami jeszcze epilog. Widzimy
się za tydzień! ♥
Poprzednio nie skomentowałam. Trzeba to nadrobić!
OdpowiedzUsuńCholera jasna - najpierw ta szalona aSUKA - miałam ochotę wejść do tego monitora i jej trzasnąć, zaraz by gadane straciła.
A teraz pełne emocji spotkanie z Sasuke - w sumie w jego stylu unikanie Sakury żeby nie patrzeć jak ktoś bliski umiera.
No i cholera jasna jaki epilog nam zaserwujesz... umrze, czy nie umrze. Ach, oby nie - Saradę mają do wychowania.
"i jej trzasnąć" — kocham no XD
UsuńWiesz, nie będą musieli nikogo wychowywać, jeśli Sakura po prostu umrze, hehe (czarny humor to życie)
♥
Jest mi tak bardzo smutno... Wciaz mam nadziwje, ale mam wrazenie, że to nie bedzie pozytywne zakonczenie...
OdpowiedzUsuńPiszę z telefonu, dlatego te literówki
UsuńAjć, to chyba ten moment, że aż zaczynam mieć wyrzuty sumienia, ponieważ wprawiam kogoś w taki nastrój xD Przepraszam!
UsuńChciałam dodać komentarz z telefonu, ale coś nie mogłam się zalogować ;o Cieszy mnie, że Sasuś nie okazał się jednak totalnym gburem bez emocji, zawsze wierzyłam, że je tam gdzieś głęboko kitra :D Czekam z niecierpliwością do piątku, na rozstrzygnięcie! :)
OdpowiedzUsuńNo pewnie, że tak! Sasuś udaje takiego bezuczuciowego typa, ale wszyscy doskonale wiemy, jak jest naprawdę! :3
UsuńNo i się poryczałam, ty, ty niedobra jak możesz mi to robić...?!
OdpowiedzUsuń:c przepraszam, z całego serduszka!
UsuńDLACZEGO JEST TU TYLKO 6 GODZIN A NIE NA PRZYKŁAD... NO NIE WIEM... 48?
OdpowiedzUsuńTo by było bardziej sprawiedliwe.
Co to ma w ogóle, kurna, być! Było już tyle rozdziałów, a ja naprzemiennie Lubię, Nie Lubię, Lubię, Nie lubię, Lubię Sasuke! xD
Mam taki mętlik w głowie że głowa mała. No, właśnie. Sama widzisz. Syf aż sypie się uszami.
Ale się dzieje.
Niby niewiele, bo te głupie Godziny są króciutkie - no ale jednak są one takie wciągające! Ja chyba każde zdanie z kolei czytałam po 2-3 razy, aby sobie to utrwalić, zakodować, zapamiętać.
Przeraża mnie to, ale chyba zaraz znowu sobie wrócę do pewnego fragmentu..
Moment przemiany Sasuke bardzo mi się podobał. No i ta końcówka, miażdży! On ją chyba serio kurde cenił, no!
Ps. Mam nadzieje, że jej nie zabijesz bo wtedy nie miałabyś o czym pisać w epilogu i musiałabym cię wywalić z listy obserwowanych osób.
Więc pamiętaj.
I see you.
Tyyy, dobre pytanie! Albo mi się nie chciało, albo z zażaleniami proszę do Dozu — oni nad trucizną pracowali. :D Pamiętaj, życie sprawiedliwe na ogół nie jest.
UsuńOho, oszczędzę pytań o to, do jakiego fragmentu chciałaś wrócić. xD
Wieeesz, w epilogu zawsze mogę pisać, przykładowo, o chmurkach, a co!
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam ♥
Przeczytałam wszystko, i teraz mnie ciekawość pożera, bo ten epilog może być takim zaskoczeniem, że nic, tylko potem cię ścigać, by zabić. :D
OdpowiedzUsuńJuż sobie wyobrażam, jak piszesz, że życi sobie pięknie płynęł, wszyscy byli szczesliwy, Sasuke też, tralalala. A na koniec, że Sasuke idzie na grób Sakury, huehue. :D I tak trzymasz wszstkich w niepewności do ostatniego akapitu. xD
Bym zabiła. :D
Ale wracając do opowiadania, pomysłdobry, wykonanie bardzo dobre i aż smutno człowiekowi, że to już koniec historii (prawie). Planujesz coś jeszcze?
Bo czytałam jeszcze silent scream (nie miałam wtedy konta), ale widzę, że chyba zawieszony, a tak fajnie piszesz, że chce się czytać. <3
Pozdrawiam cię serdecznie, czekam na epilog (Sakura ma żyć!!), i może na jakiś nowy projekt. :D Chętnie poczytam, nawet jak nie będzie to związane z Naruto. ;)
www.zapiski-izanami.blogspot.com
Jejciu, tak mi miło z myślą, że nie tylko 6G przypadło Ci do gustu, ale czytałaś nawet TSS. No tak, epilog już czeka, wciąż cieplutki i mam nadzieję, że wpasuje się w całość. Co do nowych projektów — najprawdopodobniej będą, chyba za bardzo kocham ten fandom (SasuSaku na zawsze w moim serduszku). Wszelkie aktualności będą publikowane na facebooku, choć w razie czego zapewne wpadnę tutaj i dam znać na czacie. :D
UsuńNawet nie wiesz, jak mi dobrze, że zostawiłaś link do siebie! ♥ Za chwilę tam wpadam i biorę się za czytanie. :3
Pozdrawiam! ♥
TAK MI GORĄCO I NIE WIEM CZY TO PRZEZ WINO, CZY PRZEZ ROZDZIAŁ
OdpowiedzUsuń♥♥♥♥♥♥