piątek, 21 września 2018

epilog

Dla Was — tych, którzy wiernie śledzili tę historię.
Dziękuję.

Były dwie siostry: Noc i Śmierć,
Śmierć większa, a Noc mniejsza,
Noc była piękna jak sen, a Śmierć,
Śmierć była jeszcze piękniejsza.
— Konstanty Ildefons Gałczyński


C i s z a.
Żaden odgłos jej nie zagłuszał. Trwała nieprzerwanie, zupełnie niewzruszenie. Chłonęła wszystko — zupełnie jakby była tu na długo przed wszystkimi. Zawsze. Trwoniła więc bez ustanku, aż strwoni wszystko. I nie zostanie już nic. Niemniej lśniła pięknem. Dzikim żarem, przebijającym się przez towarzyszącą jej Ciemność — rozległą, przerażającą. Jakby wieczną. A wśród Ciszy i Ciemności znalazła się ona. Zupełnie osamotniona. Wtedy Ciemność p r z e m i n ę ł a.
Śniła?
Widziała góry, najwyższe szczyty. Pokryte bielą, tak piękną, chyba nawet miękką, być może mroźną. I rzeki, tak spokojne i wzburzone; o ulotnej stabilności niby chmury, słońce, księżyc i gwiazdy, doglądające pięknych krain. Cudowność chwili przeważyła nad rozsądkiem, absorbując bez końca. Świat wymalowany spokojem i słodyczą przyciągał. Wołał, nawet po imieniu. Oddawała mu się w pełni, czując błogość.
Przez Ciszę przebijały się głosy. Dziesiątki głosów. Jakieś zdania, właściwie to słowa. Niegłośne. Szepty.
Nie była sama.
Obietnica idylli wabiła zwinnie, niemal śpieszyła ku niej. Euforia osaczała. Smutki przeminęły, a Cisza już całkiem odeszła. Teraz echem brzmiało jedynie jej imię.
Sakura.
Przepełnione tchnieniem żywszym niż miłość, silniejszym niż więź, magiczniejszym niż miliony gwiazd. I nawet one nigdy tak cudownie nie wołały.
Przybyła Światłość i już nic nie było takie jak wcześniej. Blask rozproszył cudowny widok, przegonił go prędko. A w samym źródle ujrzała najpiękniejszą twarz.
Ponownie zapadła C i s z a.

Zatęsknią?

K O N I E C


Od autorki: Liczę na to, że wybaczycie mi tak krótki epilog, ale dłuższy nie miałby sensu. Przyznam, że ta historia w ostatnim czasie stała się dla mnie czymś ważnym. Zdaję sobie sprawę, że fabuła nie należała do tych porywających, ale od początku nie miała taka być. Celem było zwrócenie uwagi na coś znacznie ważniejszego — na wartości w życiu, które sami ustalamy. Przychodzimy na świat i nie wiemy, ile czasu nam podarowano. Nie wiemy, kiedy pożegnamy się z tym — bądź co bądź — pięknym miejscem. Sakura wiedziała, dlatego miała szansę dokończyć to, co liczyło się dla niej najbardziej. Dlatego tutaj moja prośba do Was wszystkich: korzystajcie z życia. Poświęcajcie się wszystkiemu, co zajmuje ważne miejsce w Waszych sercach.
Zapewne część z Was zada sobie pytania odnośnie pewnych aspektów tej fabuły. Nie bez powodu pozostawiłam niektóre sprawy w stanie otwartym. Kiedy odchodzimy z tego świata, życie innych ludzi toczy się dalej. I jest wiele rzeczy, na które nigdy nie poznamy odpowiedzi, dlatego warto dobrze przewartościować swoje priorytety i korzystać z czasu, który nam podarowano.
Dziękuję Aerix, która pomagała w budowaniu fabuły, a także nauczyła mnie wielu ważnych rzeczy odnośnie tworzenia historii. Dziękuję Kejży, która dzielnie przedzierała się przez kolejne zdania, wyłapując wszelkie błędy. Dziękuję również Sasame oraz Sheeiren, które po prostu są. Nawet nie wiecie, jak Wasza obecność podnosi na duchu i jakiego daje kopa do działania!
Dziękuję także Wam — wszystkim, którzy śledzili to opowiadanie. Zarówno tym, którzy gdzieś tam się pojawili i zniknęli, jak i tym, którzy zostali do samego końca. Komentującym, obserwującym, a także tym cichym. Bo to właśnie dla Was mogę pisać i dzięki temu znajduję w sobie siłę.
Tym akcentem żegnam Sześć godzin i ślę całusy wszystkim! ♥

LAYOUT BY OKEYLA